Ja vs Bóg #5 Zanurzenie

 


Klimat całej serii kojarzy mi się ze smakiem mojego ulubionego sosu z Maca. Idealnego do nuggetsów - słodko-kwaśnego. I tak samo w tych wpisach, jest trochę słodko i trochę kwaśno.

Dalsza część z notatnika pustelnika:

„Jednak nawet moją buńczuczność zgięłam przed doświadczeniem Kościoła, które ustami św. Ireneusza z Lyonu mówi, że

CHWAŁĄ BOGA JEST CZŁOWIEK ŻYJĄCY

Znałam dobrze to zdanie, tylko wcześniej zupełnie go nie rozumiałam. Próbowałam się zatłuc, zatłuc moje życie w imię Boga...

I to jednak słowa Ireneusza z Lyonu zaczynają te, mam nadzieję długie rozważania. Wpisałam je na okładkę, jakby tytułową stronę mojego notatnika. Pierwszego dnia myślałam przekornie, że będzie to nowa suma teologiczna, że tak jak już pisałam, ułożę nowy porządek. Już kolejnego dnia rzeczywistość zmieniła moje śmiałe czy nawet żądne wielkości patrzenie.

Niech wybranie słów doktora Kościoła będzie znakiem, że nie obrażam się na Kościół, choć jestem wściekła. Nie chcę obrzucać go błotem i gównem, choć czasem się zapominam.

Uznaję jego prymat, choć jestem zbuntowanym dzieckiem.

Z pozoru może wydawać się, że odchodzę, ale nie to jest moim celem. Choć ten proces może potrwać kilka lat to odsuwam się na bok czasowo, po to by nie odejść na zawsze.

Jak to mówił Augustyn
UCIEKAM OD BOGA I JEDNOCZEŚNIE BIEGNĘ DO BOGA.

Albo uciekam od Boga, by wpaść w Jego ramiona. Jakoś tak mówił, nieważne jak dokładnie, ważne, że chodzi o to, że gdziekolwiek się ruszę zawsze przebywam w Bogu. Nie ma żadnego innego miejsca poza Nim, cała rzeczywistość jest w Nim zanurzona, jest JEGO. A ja choćbym z pozoru wydawała się uciekać i buntować to jest to równocześnie szaleńcze wołanie o miłość.”

cdn.

Komentarze