Jesień pełną gębą

 

Pory roku wyznaczają pewien rytm na tym blogu, wyznaczają go mi.

Choćbym nie chciała. Choćbym chciała być ponad tym to przecież żyję w świecie, jestem jego częścią zależną od czynników zewnętrznych.

Razem ze zmianami w przyrodzie zachodzą zmiany we mnie.

W tym roku broniłam się długo i dzielnie. No i udało mi się napisać kilka tekstów. I nosiłam wiele, czego nie widać w przestrzeni internetowej.

Aż do początku listopada, kiedy to w każdym kawałeczku swojego ciała poczułam tę porę roku i wszystko co przynosi mi i najbliższym. I w końcu otworzyłam się na to by odpuścić tam gdzie już nie mogę.

Kminię sobie jak zawsze.

I między innymi zastanawiam się nad tą ”moją” przestrzenią internetową. Poza przemyśleniami i górskimi wspomnieniami. Chciałabym, żeby to miejsce bardziej żyło. Różne pomysły. Od roku, miesięcy napisane szkice teksów. W którą stronę pójść, co miałoby się tu znaleźć?

 Czy to odniesienia do książek czytanych przeze mnie/recenzje czy kolaże czy coś zupełnie innego. Aż chciałam pytać, sondować co by wzbudzało zainteresowanie. I w końcu do mnie dotarło, z całym szacunkiem do opinii innych, że nie ma to najmniejszego znaczenia.  Tylko to co ja chcę pisać ma sens, bo tylko to będzie mnie karmiło, tylko do tego będę mieć przekonanie.

Jest też odwieczna kwestia pytania o sensowność tego profilu i innych, ale to może kiedy indziej.

Na sukces pewnie nie mam szansy, ale mam szansę na bycie przy sobie, a to już osiągnięcie.

I jak się dłużej przy tym zatrzymam to czuję, że właśnie tą drogą chcę iść.



Komentarze