NIEPOLUKROWANI



Chciałam napisać lakonicznie, że pracuję sobie. 

Zrobiłam sobie zdjęcie w nowej kurtce L., bo naprawdę fajna. L. to dorosła kobieta z niepełnosprawnością intelektualną, której towarzyszę w swojej pracy, a która właśnie z radością pokazywała mi swój nowy zakup. I chciałam jeszcze wspomnieć coś o tym, że tak miło wiele, wiele razy usłyszeć w trakcie dnia: „Kocham Cię mocno”.

Ale to tylko słodki wycinek rzeczywistości.

Potem był kolejny dzień, już niepolukrowany. Jak to napisać, obrazowo i z szacunkiem do siebie…

Wieczorem całodzienne zmęczenie, irytacja zaczęły brać górę. I u mnie i u L. Czułam, że jest już późno, a nasza wieczorna toaleta stoi w miejscu. Wściekłam się, nagadałam niemiłych rzeczy i poszłam precz. No. I siedziałam wściekła i zawstydzona w kuchni. W dzikim kołtunie myśli najmocniej przewijało mi się zaprzeczenie tej historii i mojej reakcji – tak nie może być. Jakaś czarna dziura.

Potem przyszedł młodszy asystent, który mnie wysłuchał, przyjął, zrozumiał. Rozmawialiśmy jak teraz rozwiązać to wieczorne towarzyszenie, jak to zrobić razem.

A L. przyszła, próbowała wytłumaczyć mi sytuację. Zadzierzgnąć więź.

I potem kiedy nawiązałyśmy kooperację i w końcu wieczorne rytuały płynęły L. okazywała niebywałą przytomność umysłu i obecność. Pytała czemu „zrobiłam zła”. Ja tłumaczyłam i przepraszałam. W którymś momencie powiedziałam: L., ale Ty jesteś niesamowita.

A L. z uśmiechem odparła : No.. a Ty to co?

Byłam totalnie rozbrojona odpowiedzią i całym obrotem sprawy.
Pracuję ponad dwa lata w fundacji L’arche jako asystent. Teraz po tym czasie w ten sposób widzę moją misję i swoje miejsce, żeby dać się kochać taką jaką jestem. Właśnie tak mam, że czasem robię zła. I to nie musi to być koniec świata. To może być miejsce na oddech, refleksję i moment na podjęcie dalszego działania.

 


L. z niepełnosprawnością intelektualną

M. bez niepełnosprawności

Końcówka grudnia 24.

 

Komentarze